Kult postaci św. Jerzego (w Polsce) czy św. Jurii (Białoruś, Ukraina) zachował się szeroko w słowiańskiej tradycji ludowej. Zwłaszcza na Białorusi obchody w jego dniu miały charakter uroczysty i magiczny zarazem, gdyż ich celem było pobudzenie urodzaju i sprawienie, by zboża i inne rośliny dały obfity plon. Sięgając jednak do korzeni tej postaci możemy odnaleźć w niej uosobienie innej postaci, pochodzącej ze słowiańskiej mitologii – białoruskiego boga Jaryły i połabskiego Jarowita. Po przyjęciu chrześcijaństwa ich atrybuty zostały wchłonięte przez postać św. Jerzego, zabójcy smoka, choć kilka pokrewnych elementów dostrzegamy też w postaciach św. Marka, św. Błażeja oraz wiosennego Mikołaja.
Święta ku czci Jurii/Jaryły występowały na przełomie kwietnia i maja, znane nam daty to 15, 23 i 27 kwietnia oraz 10 maja. Jego atrybuty, które możemy wyciągnąć z pieśni to koń (najczęściej biały lub czarny), złote klucze, zielony wianek, trawa, rosa, rosnące zboża. W pieśniach nie tylko przynosi on urodzaj polom i ludziom, ale także wyrusza w świat, by znaleźć pannę i wziąć z nią ślub.
Św. Jerzy / Juria / Zeleni Jurij
Święty Jerzy w tradycji ogólnej znany jest jako zabójca smoka. Zgodnie z historycznymi źródłami, był to urodzony w III w. chrześcijański wojownik, walczący pod sztandarem cesarstwa rzymskiego, który sprzeciwił się wydanemu przez cesarza dekretowi prześladowania chrześcijan, wskutek którego to sprzeciwy był następnie torturowany i ścięty rozkazem cesarza. Po jego śmierci chrześcijanie uznali go za męczennika za wiarę i został włączony do panteonu chrześcijańskich świętych. Legenda o zabiciu smoka przez św. Jerzego pierwszy raz pojawiła się na terenie Turcji w ok XI w. i stamtąd miała przybyć do Europy. Opowiadała ona o smoku żyjącym w mieście Lidda (z którego pochodził św. Jerzy) lub w mieście Silene (w zależności od wersji legendy), który uwił sobie gniazdo u źródła rzeki zaopatrującej ludność miejską w wodę. By nabrać wody, trzeba było codziennie odwracać uwagę smoka, podrzucając mu owcę lub dziewczynę na pożarcie. Gdy przyszła kolej na córkę króla, przed smokiem pojawił się św. Jerzy, który zabił smoka i uratował księżniczkę. Legenda zaczęła funkcjonować w Europie w postaci ludowego romansu, niewykluczone, iż dlatego, że korespondowała ze wcześniej istniejącymi wierzeniami i mitami obszaru Indoeuropejskiego o bohaterze uwalniającym od smoka księżniczkę, lub wręcz boginię. Aby nie szukać daleko, wystarczy, że odniesiemy to do naszej legendy o królu Kraku i smoku Wawelskim.
Ludność europejska przypisała św. Jerzemu patronat nad uprawami pól. Miał on mieć swój udział w wegetacji roślin oraz płodności zwierząt, dlatego modlono się do niego o dobry urodzaj. Data jego święta w kulturze europejskiej – 23 kwietnia (która jest datą jego śmierci), sugeruje, iż przyjął on cechy postaci bóstwa agrarnego, którego kult był sprawowany w okolicach tej daty. Dzień św. Jerzego wiązał się głownie z przygotowaniem pól pod uprawę, ale także z pierwszym wypędem bydła lub owiec na pastwiska oraz widocznym kultem koni, co może nam świadczyć o związku pierwotnej postaci nie tylko z wegetacją, ale też opieką nad zwierzętami, ze szczególnym uwzględnieniem konia, jako atrybutu lub wręcz uosobienia bóstwa (o czym mają świadczyć na przykład wiosenne pochody z konikiem).
W Polsce obrzędowość w tym okresie łączyła się z podobnymi zwyczajami. Na Śląsku istniał ciekawy zwyczaj składania w kościółkach ofiar w imieniu koni – w dniu 23 kwietnia miejscowi chłopi, galopując przez pola, zjeżdżali się rankiem do kaplicy, na której ołtarzu, na białym obrusie, stała figurka św. Jerzego siedzącego na koniu i zabijającego lancą smoka. Obok niej były dwie miski – jedna na pieniądze, druga na jajka. Gospodarze kolejno schodzili z koni i trzymając ich za uzdę, modlili się do św. Jerzego i składali mu ofiarę w miski w imieniu swoich koni. Potem oprowadzali konia wokół kościoła i cmentarza, po czym szli na mszę. W innych rejonach ujeżdżano w tym dniu konie, aby uchronić je przed chorobami i dodać zdrowia. W Polsce istniało powiedzenie: „św. Jerzy trawę burzy”, związane z wierzeniem, że trawa w tym dniu wypuszcza swoje źdźbła.
Z kolei w dniu św. Marka, 24 kwietnia, obchodzono granice pól (powszechnie znany sposób na magiczne odgrodzenie przed nieprzychylnymi siłami), prosząc o dobry urodzaj. Na koniec w rogach pól umieszczano krzyżyki lub części święconej palmy wielkanocnej. Św. Marek uważany był za patrona dobrej pogody i dobrych żniw, chronił od burz i gradobicia.
Na południu Słowiańszczyzny wiosną czczona była postać Zielonego Jerzego (możliwe, że korespondująca z naszym Zielonym Janem, spotykanym w kupalnych pieśniach). 23 kwietnia ubierano tam młodzieńca od stóp do głów w gałęzie drzewa i oprowadzano po wiosce, od chaty do chaty, śpiewając pieśni o św. Jurim i życząc gospodarzom urodzaju i płodności. Po pochodzie przebranego chłopca, lub samo jego przebranie, pławiono w wodzie, np. rzece, by jednocześnie przywołać deszcz.
Co ciekawe, w Serbii dzień św. Jerzego uważany był za początek letniej pory roku. Trwała ona od 23 kwietnia do 26 października, czyli do dnia św. Dymitra. W Macedonii wierzono, że św. Jerzy jest patronem wiosennego deszczu i grzmotów: wraz z prorokiem Eliaszem jeździł konno po niebie, wynikiem czego ludzie słyszeli grzmoty burzy. Z kolei w Bułgarii św. Jerzy był postrzegany jako pan i posiadacz wszystkich wód: zabił on węża, aby dać ludziom wodę.
Na wschodzie Słowiańszczyzny obrzędy ku czci św. Jerzego dotrwały na Białorusi oraz północnej Ukrainie i można było się spotkać z nimi jeszcze w XX w. Postać, do której śpiewano pieśni nazywano św. Jura, Jurij (Ukraina), Juria, Joria (Białoruś). Obrzędy polegały na złożeniu w polu ofiary z kołacza oraz wodzeniu korowodów, wołając św. Jurię i śpiewając do tego adekwatne pieśni, tzw. jurajskie:
Joria, wstawaj rano (…)
Joria, weźże klucze
Joria, otwórz ziemię
Joria, wypuść trawy (…)
Joria, wypuść rosy (…)
Święty Jure Ryhore
Pójdź do Boga po klucze
I odemknij ziemię
I wypuść trawę
Przykryj ziemię trawą
A drzewa liściami
Nas młodych wieńcami (…)
Z informacji złożonych w całość z kilku źródeł możemy utkać taki obraz: 6 maja ludzie zbierali się na zewnątrz domów, gdzie formowali pochód kierujący się na pola. Pochodowi przewodził pop lub starszyzna reprezentująca wioskę trzymając ikonę św. Jerzego oraz obrzędowe ręczniki. Za nimi szły kobiety z korowajami w dłoniach (wypiekanymi starannie rano lub poprzedniego wieczora). Korowód dochodził w milczeniu (tj. bez śpiewania pieśni) na pole, gdzie rosło młode, kiełkujące już zboże. Tam proszono najpierw św. Jurię, by wstał rano, wyszedł w pole, otworzył kluczem ziemię i wypuścił trawy oraz rosę. Przyniesione kołacze ofiarne podnoszono trzykrotnie do góry, jako gest ofiarowania jego Jurii, po czym kładziono go na ziemi. Dookoła kołacza formułowano korowód i śpiewano pieśni skierowane do św. Jurii. Czasami taczano ów korowaj po ziemi w celu przyspieszenia wzrostu zboża. Na polu spożywano też posiłek, jego resztki zakopywano w różnych kątach pola. Zakopywano też kraszone jajka, a pole kropiono wodą.
Jaryło
O kulcie postaci zwanej Jaryłą na Białorusi wiemy ze źródła z 1846 roku, w którym opisany był wiosenny obrzęd, odprawiany 27 kwietnia. Postacią centralną tego zwyczaju był Jaryło – zobrazowany jako siedzący na koniu młodzieniec w białej szacie i w wieńcu z ziół, trzymający w jednej dłoni kłosy żyta, a w drugiej ludzką głowę. W postać Jaryły wcielała się młoda dziewczyna, uprzednio wybrana spośród innych dziewcząt, którą następnie oprowadzano na uwiązanym do kołka koniu dookoła pola. W korowodzie uczestniczyły zarówno dziewczęta, jak i starsza część społeczności lokalnej. Zanotowana przy tym zwyczaju pieśń, brzmiała:
Włóczył się Jaryło
Po całym świecie
Rodził żyto w polu
Płodził ludziom dzieci
A gdzież on nogą
Tam żyto kopą
A gdzież on nie spojrzy
Tam kłos zakwitnie.
Również w rosyjskim Woroneżu, według kronik z 1756 roku, istniał kult Jaryły, przedchrześcijańskiego boga, który następnie został zniesiony. Obrzędy z nim związane miały się odbywać się 23 lub 27 kwietnia. Nie zostały jednak podane dokładniejsze szczegóły dotyczące tego kultu oraz obrzędowości.
Jarowit
Kult Jarowita, połabskiego boga, znamy ze średniowiecznych kronik. Kult Jarowita został zaobserwowany w dwóch miejscach – w Wołogoszczy i Obli (dziś znajdujące się na terenie północno-wschodnich Niemiec). W opisach tych Jarowit jawi się głównie jako bóg związany ze sferą wojenną, choć również posiada cechy boga przynoszącego urodzaj. W Wołogoszczy (dzisiejsze Wolgast), zgodnie z relacją, istniała niegdyś świątynia Jarowita, w której na głównym miejscu wisiała wieka tarcza boga, obita złotymi blachami. Tarczę tą wynoszono ze świątyni jedynie podczas wojny w celu zapewnienia pomyślności. Podczas pobytu biskupa Ottona w 1128 r. jeden z jego duchownych schronił się w świątyni, po czym wybiegł z tarczą zarzuconą na szyję. Wierni padli wtedy na kolana, myśląc, że sam Jarowit wyszedł ze świątyni. Źródła nie wspominają o tym, by istniał tam posąg boga, jednak w jednym z kościołów w Wołogoszczy zachował się tzw. Kamień Jarowita, czyli płytka nagrobna z przypuszczalnym wizerunkiem boga, mająca upamiętniać zdarzenie, gdy jednemu z wiernych ukazał się bóg Jarowit w szatach idola, aby ostrzec lud przed zbliżająca się misją chrześcijańską. Sugeruje to, że lokalnie mógł istnieć jakiś posąg lub inne wyobrażenie tego boga.
Innym miejscem, w którym natknięto się na kult Jarowita , była miejscowość Obla (Havelberg), w której również biskup Otton, przebywając tam, obserwował uroczystości ku Jarowitowi obchodzone około 10 maja. W kronikach istnieje zapis, że podczas oblężenia miejscowości, lokalny kapłan, w którego wcielił się sam bóg Jarowit, miał w jego imieniu przemówić do ludzi tymi słowami:
„Ja jestem bóg twój, ja ten, kto ubiera pola w trawy, a lasy liśćmi; w mojej woli płody niw i drzew, płodność chudoby i wszystko co służy na korzyść ludzi. Wszystko to daje tym, kto szanuje mnie, a odbieram tym, kto mnie nie uznaje.”
Jak widzimy, opis ten świadczy, że Jarowit posiadał dokładnie tę samą moc, co św. Juria z białoruskich i ukraińskich pieśni.
Bóg Jaryło – ujęcie całościowe
Spróbujmy teraz więc połączyć postaci z powyższych opisów w jedną całość. Zarówno w opisach kronikarskich jak i w późniejszych ludowych z terenu Białorusi i Słowiańszczyzny południowej widać, iż w okolicy końca kwietnia i początku maja, były prowadzone obchody kultowe skierowane do boga wegetacji, urodzaju i opiekuna zwierząt hodowlanych. Wiemy, że postać ta: była młoda; ubrana w zielone liście lub białe szaty, z wiankiem na głowie; siedziała na koniu; włóczyła się po świecie; posiadała klucze; otwierała kluczami ziemię; rodziła w polu zboża; okrywała ziemię trawą i drzewa liśćmi; wypuszczała rosę; pomagała rozmnażać się zwierzętom i ludziom; w ręku trzymała kłosy zboża oraz ściętą głowę; była zabójcą smoka; uwalniała księżniczkę złożoną w ofierze smokowi.
To, co możemy zrozumieć z powyższych opisów to to, iż Jaryło jako osoba posiadająca klucze do ziemi, sam nie jest uosobieniem trawy, liści, zbóż, itp., a jest on osobą wpuszczającą zieleń na nasz świat, świat ludzi, świat naziemny. Jest więc on swojego rodzaju psychopomposem, tylko stojącym po drugiej stronie – nie tym, który wprowadza dusze zmarłych w zaświaty, ale tym, który otwiera nasz świat na to, co chce się przedostać z zaświatów na świat ludzi – w tym wypadku obfitą roślinność oraz nowe dusze zwierząt i ludzi (dzieci). Jego akt otwierania ziemi możemy też rozumieć to jako sposób wyswobodzenia roślinności z krainy zaświatów, a to z kolei podsuwa nam od razu motyw wyswobodzenia księżniczki. Jednak, zgodnie z legendą, zanim młody bóg zdoła wyswobodzić księżniczkę, musi najpierw zabić smoka, który ją więzi. By zrozumieć głębiej tę analogię, musimy zagłębić się w mit, do czego powrócimy w następnej części.
Postać Jaryły i Jarowita religioznawcy często chcą widzieć jako hipostazę Peruna. Jaryło musi bowiem pokonać smoka, podobnie jak Perun w micie stworzenia świata pokonuje Welesa (zgodnie z najbardziej powszechnym ujęciem, opisanym m.in. przez Andrzeja Szyjewskiego w Religii Słowian). Podobnie zresztą, jako wiosenna postać Perkunasa, rozumiany jest litewski Jore. Istnieją jednak także przesłanki, by próbować utożsamić Jaryłę z innymi bogami – z bogiem słońca, Dadźbogiem (możliwe, że Jaryło byłby w takim ujęciu młodym wiosennym słońcem, a następnie po letnim przesileniu zamieniałby się w Dadźboga), ale także z księżycem (wiele pieśni wiosennych opisuje młodzieńca jako Miesiączka, szukającego dziewczyny – Zorzy). I aby sprawę jeszcze bardziej skomplikować, niektóre dane wskazują na to, by powiązać go z Welesem, a przynajmniej – jeśli nie chcemy sięgać aż tak daleko – z ruskim ludowym św. Mikołajem, w którym wielu uczonych chce widzieć pierwotną postać Welesa, a z którym Jaryło ma praktycznie wszystkie te same cechy – odpowiada za płodność i żyzność pól, rozmnażanie zwierząt, opiekuje się bydłem i owcami, a także potrafi namówić wilki i inne dzikie zwierzęta, by nie atakowały stad zwierząt hodowlanych, a także, co ważne, posiada przecież klucze do zaświatów.
Ścięta głowa, trzymana przez Jaryłę w ręce podczas białoruskich obchodów, nasunęła religioznawcom analogię do znanej w kręgach indoeuropejskich idei umierającego i odradzającego się boga wegetacji. W tym ujęciu wiosenny Jaryło, którego uosabiają kłosy młodego żyta trzymane w dłoni, to młody płodny bóg, który starzeje się, stając się „starym, ale jarym” Jaryłą, po czym zostaje ścięty, dzięki czemu na wiosnę może odrodzić się ponownie. Jako dowód na taki obraz boga, przytaczano kolejne wiosenne obrzędy wschodniosłowiańskie, w których Jaryło ginie, lub jest uśmiercany (pogrzeb Jaryły, Kostruba, pochowanie strzały), gdyż tylko jego śmierć może przyczynić się do obfitych zbiorów. Obrzęd dożynkowy zaś miał być kulminacją i śmiercią boga wegetacji, kiedy ścinano ostatnie kłosy. Znamienne jest, że owe ostatnie kłosy gdzieniegdzie nazywano brodą Welesa. Zgodnie zresztą z wierzeniami ruskimi, wspomniany już św. Mikola, utożsamiany z Welesem, miał być bogiem od wszystkiego – opiekunem ludu, zwierząt, uprawy roli, chodzącym po miedzach i rozsiewającym urodzaj po polach, a te cechy wskazują również na Jaryłę. Na Białorusi miało istnieć wierzenie, że późnym latem, gdy pogoda się pogarsza, św. Ilya (czyli uosobienie Peruna) wygrywa ze św. Jerzym (Jaryłą). Wierzenie to mogło wskazywać na jakieś resztki archaicznego mitu o konfrontacji Peruna z Jaryłą (jeśli przyjmiemy postać Jaryły za spójną z Welesem) lub przemianie jednego w drugiego (jeśliby przyjąć, iż Jaryło to wiosenna hipostaza Peruna).
Oczywiście możemy atrybuty Jaryły, trzymane w dłoniach, rozumieć nieco inaczej – o czym już wyżej lekko napomknęłam, mianowicie jako zdobyte artefakty podczas bohaterskiej walki – zabicia smoka i wyzwolenia dziewczyny. Głowa w jednej ręce byłaby wtedy głową samego pokonanego potwora, natomiast kłosy zboża w drugiej – oswobodzoną dziewczyną, królewną. Wtedy jego postać wykazywałaby większe tendencje do powiązania jej z Perunem, ujarzmiającym na wczesną wiosnę Żmija. By owe ujęcia zrozumieć, musimy spróbować poszukać mitu, stojącego za postacią Jaryły.
Cdn.
One thought on “Jaryło – bóg uwolnionej roślinności”
Comments are closed.