Oskar Kolberg, Radomskie I, T. 8, s. 110-119.
Ze wsi Łukawa, Wilczyce, Jankowice, Sobótka, Pisary, Garbów:

Na tydzień przed Kupałą dziewczęta umawiają się, która z którym chlopcem będzie połączona w pieśniach. Chłopcy zaś się umawiają gdzie będzie ogień palony, komu wyłamią chrust z płotu na ogień, komu zedrą słomę z dachu na rozpałkę, jakiego grajka wezmą i ile mu zapłacą, a jeśli któryś ma zamiar się żenić z którąś, to prosi dziewczyn, aby ją w pieśniach z nią połączyły.

Na kilka godzin przed rozpaleniem ognia dziewczęta przystrajają swoje chałupy bylica i łopianem. Bierze jedną dłuższą gałązkę bylicy i opasuje się nią.

Chłopcy wówczas udają się na ugór lub łąkę i poczynają przygotowania do ogniska zbierając chrust i przynosząc kawałek płotu (zabrany bez wiedzy i zgody właściciela) i takiż kawałek strzechy.

Gdy się wszyscy poschodzą (starsi przychodzą tylko popatrzeć) skrzypek zaczyna grać, a chłopcy próbują rozpalić ogień. Jedni rozpalają, drudzy zaś próbują im w tym przeszkodzić. W końcu dziewczęta biorą słomę i rzucają ją na żar rozpalając ogień (jednak nie bylicę!). Chłopcy zaprzestają waśni i zaczynają skakać przez ogień, dziewczęta zaś chwytają się za ręce i chodząc dookoła ognia śpiewają. Gdy która z dziewcząt ma śpiew rozpocząć, staja tak, aby śpiewająca była przed skrzypkiem, po skończeniu piosenki koło dziewcząt obraca się na nowo.

Dziewczęta chodząc wkoło śpiewają: (w Łukawie, Wilczycach):

Sobutecka, mała nocka,
Paliła się do północka.
/Marysia się nie wyspała,
Bo chusteckę haftowała,/ [bis]

Haftowała, wysywała,
Komu-z-ci ją darowała?
/Jakowemu, takowemu,
Jasieniowi nadobnemu/ [bis]

Po skończeniu tej pieśni rozpoczynają następną (Sobótka, Janowiec pod Ożarowem):

Oj biały Janie,
Przyjezdzaj do mnie,
Niźli się chces ozenić,
Naraję ci zonkę dziś
Oj biały Janie

Oj biały Janie;
A bo ci to tam
Trudno posukać,
A idź-ze tam do dworu
W okienko pukać.

Puk, puk w okienecko,
Wyjdź-ze kochanecko,
Sama jedyna.

Sama jedyna
Kasiunia wysła,
Rącke mu dała:
Nie turbuj się mój Marcinku,
Będę cię chciała. [:].

Następnie śpiewają (w Żurawicy pod Sandomierzem):

Za wąwozami przy tej dolinie,
tam sobie Marcin konie pasał
przy tej nowinie [:].

Kasiunia jego, płoty łamała,
spoglądała nizej, – wyzej, –
az go ujżrała [:].

Jak go ujżrała:
Mój miły jedzie!
Seść par koni za nim,
Jak za jakim panem,
On mojim będzie!

Inna pieśń brzmi (w Łukawie, Wilczycach):

Grzmią wozy, grzmią
na bukowinie, –
zasieję ja tatareckę
na tej nowinie

A w tej-ci tatarecce
Ktoś tam przebywa,
Od Sałaka parobecek
Konie pętywa.

Kasiunia jego
płoty łomała,
spoglądała wyzej, nizej
az go dojżriała.

Dojżriała-ści go,
jego koń siwy;
raduj sie serce moje,
jedzie mój miły!
Seść par koni za nim,
jak za jakim panem,
mojim on będzie!

Powtarzają początek piosenki o białym Janie i przeznaczają wianek innej  (następnej) dziewczynie, i tak po kolei, póki każdej nie przyśpiewają (wianki istnieją tylko w piosence, w rzeczywistości nie dają żadnych, nie pamięta już nikt, aby je kiedykolwiek rozdawano)

Wiec śpiewają oddając niby każdej po wianku:

Dla np. Kasi:

Ma wianecek ze złota,
Bo uboga sierota.

Dla Marysi (itd.):

Ma wianecek pietruski
Śnurowane poduski.
Ma wianecek z kapusty,
Pójdzie za mąz w zapusty.
Ma korale z obręcami,
Najładniejsa między mami.
Ma wstązeckę węziuchną,
Grzecna, ładna, niziuchna.
Ma wianecek z prosa,
Lata kiejby osa.
Ma wianecek nizki,
Bo ma ładne kryzki (u koszuli).

Po otrzymaniu w ten sposób wianka każda śpiewa:

Mój wianecek z morówecek,
Rano wstaję do krówecek.

Po prześpiewaniu tych pieśni i po rzekomym rozdaniu wszystkim dziewczynom wianków parobcy tańcują w około ognia parami z dziewczętami, każdy ze swoją (czyli przeznaczona mu we śpiewie), po czym koło się zatrzymuje a jedna para staje przed skrzypkiem i dziewczęta śpiewają robiąc przytyki swoim kawalerom.

Śpiewają wszystkie:

Posły dziewecki
prec za górecki,
lnianki rwać.
Lnianków nie urwały
snopy potargały,
myślą brać (w skórę?)

Jedna:

I ujrzały tam
Nadobnego Marcinka,
on jedzie.
Jedzie on do matki,
konik pod nim gładki
mój będzie!

Znów tańczą i śpiewając powtarzają tę samą pieśń o lniankach (nuconą chórem przez wszystkie dziewczyny), poczem śpiewa druga, podsuwając zamiast Marcina Pietrka, trzecia znów Janka, dalsza Michałka itd. Z następującymi dla każdego kawalera uwagami:

I ujżrały tam
nadobnego Pietrka,
on jedzie.
Jedzie od Piełasowa,
Konik kiejby sowa,
Mój będzie!

I ujżrały tam
nadobnego Janka,
on jedzie.
jedzie on na świni,
trzyma się sceciny
mój będzie!

I ujżrały tam
nadobnego ………,
on jedzie.
jedzie on od rzyki,
skrzypią mu buciki,
mój będzie!

I ujżrały tam
nadobnego ………,
on jedzie.
jedzie on od siostry,
pod nim konik ostry,
mój będzie!

I ujżrały tam
nadobnego ………,
on jedzie.
jedzie między ścianki,
wiezie mi pierścianki,
mój będzie!

I ujżrały tam
nadobnego ………,
on jedzie.
jedzie on gościńcem,
pod rumianym wieńcem,
mój będzie!

Gdy już wszyscy w ten sposób obdarowani, tak chłopaki jak i dziewczyny natańczyli się, śpiewają na zakończenie:

Płynęły gąski płynęły,
Az do mamusi sieni.
Kasienia im się raduje,
Gorsecik sobie śnuruje.
Jak uśnuruje, tak będzie,
Za Marcinkowe pieniądze.

Ogień przygasza i całe towarzystwo udaje się na hulankę do karczmy. Po drodze skrzypek przygrywa.

W karczmie parobcy częstują dziewczęta miodem, piwem lub wódką i bułkami. Po przekąsce znów są tańce. Dziewuchy maja za koszulą orzechy, chłopcy biorąc je do tańca wyczuwają je i proszą o nie obiecując w zamian karmelki. Każda wiec oddaje swemu orzechy, a zabawa trwa do świtu.

Nazajutrz (w dzień Jana) ida na to samo miejsce gdzie wczoraj na „poprawiny”, rozpalają ognie, tańczą (każdy ze swoją) i śpiewają:

Moja ty Marysiu! Mój rózany kwiecie,
Nie będę cię widział, az na drugim świecie.
Nicego mi nie zal, ino trojga rzecy,
Wianecka, tanecka i urody trzecij.
Nie załuj wianecka, co ześ go nie miała,
Nie załuj tanecka, boś go nie umiała.

Tańczą znowu. Druga para śpiewa (zwykle robiąc sobie przymówki):

Widzis ty Franusiu ten kamień nad wodą,
Jak ci on popłynie, ozenię się z tobą.
Dali-ście mnie dali, za takiego woła,
Ni ja ś nim do ludzi, ni ja do kościoła.
Pójśc ś nim na zabawę, trzeba kaśkiet  (v. czapkę) trzymać,
Pójść ś nim na zabawę, trza mu nos ucierać.
A moja Franusiu uc (ucz) się gospodarstwa,
Zebyś nie bierała na plecy lekarstwa
itd.

Wszystkie pary tańczą i śpiewają, aż ogień zgaśnie i idą znów do karczmy jak dnia poprzedniego, lecz już nie na tak długo.

* * * * *

Od Kozienic (Psary, Samowodzie):

Chłopcy i dziewczęta udają się wieczorem na błonie poza wieś i rozniecają ogień. Chłopcy skaczą a dziewczęta śpiewają:

Przeleciał sokół przez Maćków dom
Pad pad w ogródecku
Przypiąn na ziółecku
Roztocył ogon

***

Wyryć murawkę,
położyć ławkę
wierzbową [:]
A wy dziewcęta,
a wy jedyne,
spać do dom [:].

A kiej-ze się ty,
mój święty Janie,
ozenis? [:]
Kiej sobie zonkę
kiej se nadobną
narais? [:]

Jest tu nadobna
jest Marysieńka,
zostanie; [:]
bo se Pawełka
bo nadobnego
dostanie [:].

Jest tu nadobna
jest Zosinecka,
zostanie; [:]
bo se Jandrusia
bo nadobnego
dostanie [:]
itp.

***

Hej święty Jónie!
Pytam się ciebie samego,
coś nam tu przywióz nowego,
hej święty Jónie?

Hej święty Jónie!
Przywiozem wam beczkę rosy
hej toć dziewulom do kosy,
hej święty Jónie!

Hej święty Jónie!
Przywiózem wam becke rosy
hej toć parobkom do krasy,
hej święty Jónie!

***

Ma spódnicę w paski,
Chodzi bez zapaski.
Ma wianecek w prązki
Wiewają się na nią wstązki.
Ma wianecek w piwonije,
Z chłopcami-ci go przepije.
Ma wianecek z białej rózy
Każdy dworus jemu słuzy

error: Content is protected !!